czwartek, 5 grudnia 2013

.....

To był mój ukochany kot .
Niestety mieszkam blisko ulicy , ale o małym natężeniu ruchu , był bardzo uważny nigdy nie wszedł na ulicę nie upewniwszy się wcześniej , że nic nie jedzie i nie wiem jak to się stało .Ale się stało .
W nocy jak wracałam z pracy to wybiegał mi na spotkanie .
Trudno jest mi się przyzwyczaić , że nie będzie już kręcił się przy nogach w kuchni ,
że już go nie ma .


4 komentarze:

  1. Bardzo , bardzo przykro :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutek zostanie na zawsze...
    też miałam ukochanego, tego jedynego i niepowtarzalnego kotka...
    Wiem co czujesz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Boże, powiedziałeś "Proście",
    rzekłeś "Proście, a będzie wam dane"...
    Wiesz, że wczoraj po tęczowym moście
    poszedł do Ciebie mój kot kochany?

    Panie Boże, poznasz go z łatwością,
    miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
    proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
    bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.

    Panie Boże, nie proszę dla siebie,
    znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
    by głodny i smutny nie był i żeby
    mógł sobie przy kimś bezpiecznie zasnąć.

    Panie Boże, a gdy tak się stanie,
    że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
    pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
    kiedy będę wędrować do nieba...

    OdpowiedzUsuń