To był mój ukochany kot .
Niestety mieszkam blisko ulicy , ale o małym natężeniu ruchu , był bardzo uważny nigdy nie wszedł na ulicę nie upewniwszy się wcześniej , że nic nie jedzie i nie wiem jak to się stało .Ale się stało .
W nocy jak wracałam z pracy to wybiegał mi na spotkanie .
Trudno jest mi się przyzwyczaić , że nie będzie już kręcił się przy nogach w kuchni ,
że już go nie ma .
Przykro!!! :(
OdpowiedzUsuńBardzo , bardzo przykro :(
OdpowiedzUsuńSmutek zostanie na zawsze...
OdpowiedzUsuńteż miałam ukochanego, tego jedynego i niepowtarzalnego kotka...
Wiem co czujesz...
Panie Boże, powiedziałeś "Proście",
OdpowiedzUsuńrzekłeś "Proście, a będzie wam dane"...
Wiesz, że wczoraj po tęczowym moście
poszedł do Ciebie mój kot kochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę, o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny nie był i żeby
mógł sobie przy kimś bezpiecznie zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie zabrać stąd będzie trzeba,
pozwól, by wyszedł mi na spotkanie,
kiedy będę wędrować do nieba...